Tag: pierwsza klasa

Zimujące Pierwszaki

Zimujące Pierwszaki

W tym roku, po raz kolejny Ministerstwo podrzuciło nam, rodzicom ciężki orzech do zgryzienia. Odgórnie zdecydowało, że jednak nie musimy dobrowolnie brać udziału w tym oświatowym eksperymencie, pod tytułem „sześciolatki do szkoły”. A, że akurat nasze dzieci tego wyboru nie miały, werdykt można odwrócić. Czas się kurczy, na decyzję, która pośrednio i bezpośrednio ma zaważyć na przyszłości naszych pociech, zostało już tylko kilka tygodni. Co zrobić? Gdy wydawało mi się, że w końcu wiem, co jest najlepsze dla mojego dziecka, pojawiły się wątpliwości i obawy. Kierowanie się opinią innych jest niewskazane, ponieważ, po pierwsze nie jest ona zazwyczaj poparta ekspertyzą psychologiczno-pedagogiczną, a po drugie niekoniecznie musi dotyczyć naszego dziecka. To co dla jednego jest błogosławieństwem, dla drugiego będzie przekleństwem! Nie chcąc również brać, na swoje barki decyzji za przyszłość Waszych dzieci, postaram się poniżej przeanalizować wszystkie za i przeciw, jakie udało mi się zgromadzić podczas moich rozważań.

Pierwszoklasista z awansem do drugiej klasy:

  1. Odsuwając na bok wszystkie ochy i achy nad mądrością i bystrością naszego pierwszaka, przyjrzyjmy się bliżej jego rozwojowi emocjonalnemu. Jakie jest podejście dziecka do obowiązków? Czy chętnie odrabia zadane lekcje? A może przechodzi męki katusze, z rykiem kaligrafując koślawe literki? Pierwsze trzy lata edukacji to jest luzik, co drugi jest orłem, zeszyt aż pęka od uśmieszków, serduszek i pisanych przez wychowawczynię „brawo!”. Poziom nauki wczesnoszkolnej nie jest zbyt wysoki, dostosowany raczej do poziomu mniej zdolnych dzieci. Dla tych, które z zamiłowaniem rozwiązywały zadania i ćwiczyły szlaczki w przedszkolu, merytorycznie 1 klasa nie jest wyzwaniem. Żaden uczeń, jeszcze nie spodziewa się tego, co go czeka już od czwartej klasy – klasówki, lektury, etc. A szok potęguje fakt, że nie dość, że jest inna pani (niekoniecznie a’la dobra ciocia), to jeszcze nie głaska po główce (a co niektórych po rogach), jest jednym nauczycielem z wielu! A dziecko dla niej, jednym z kilkuset uczniów!
  2. W drugiej klasie będzie ten sam wychowawca, co obecnie. Ale czy na pewno? Np. w naszej szkole tej pewności nie ma, nie wie tego ani dyrektor, ani pani wychowawczyni, ani kuratorium. Uwarunkowane to będzie tym, ile dzieci przejdzie dalej, ile nowych dzieci napłynie z przedszkoli i innych rejonów.
  3. Dziecko rok wcześniej, czyli w tym przypadku normalnie ukończy szkołę, będzie miało więcej czasu na rozwijanie kariery, znajdzie się o krok bliżej fotelu prezesa…
  4. Będzie kontynuować naukę z rówieśnikami, które już zna.

Drugi raz w pierwszej klasie:

  1. Dziecko ma więcej czasu na wdrążenie się w tryby edukacji, nie tylko okrzepnie w pisowni i prostej arytmetyce, ale i powoli dostosuje się do zasad panujących w szkole. W końcu może pojmie, że szkoła to przede wszystkim obowiązki.
  2. Rozpatrując pod kontem trudności, które mogą nastąpić w czwartej klasie, lepiej je najzwyczajniej odsunąć od siebie, gdy już dziecko będzie starsze, rozsądniejsze i bardziej „otrzaskane” w nauce. Mimo wszystko, zawsze lepiej repetować w pierwszej klasie niż w czwartej! O ile powtarzanie pierwszej klasy jest sytuacją nadzwyczajną, to już „siedzenie” w czwartej może wiązać się z przykrymi docinkami ze strony innych uczniów i nauczycieli. „Łatka tłuka” jest trudna do zdarcia, jeśli nie niemożliwa.
  3. Jeśli system emerytalny się nie zmieni (a tego nie wiedzą nawet najstarsi górale), to szczerze  powiedziawszy wolałabym, aby moje dziecko rok dłużej ganiało z kolegami po korytarzu, niż biegło w wyścigu szczurów.
  4. Wpada „rok ekstra” na podjęcie życiowej decyzji, jaką jest wybór kierunku studiów lub innej ścieżki życiowej. Jak dziś pamiętam, że upływał termin składania dokumentów na studia, a ja w dalszym ciągu przeglądałam informator i zastanawiałam się kim chcę być jak dorosnę!? Może administracja, a może architektura? Karierę piosenkarki obiektywnie wykluczyłam – eh, szkoda.
  5. Zmiana klasy, spowoduje ponowne wymieszanie różnych dzieci. Ma to plusy i minusy, jeśli klasa jest zgrana, a dzieci są fajne, ułożone to może być żal ją opuszczać, ale jeśli nieszczęśliwie zdarzyło się tak, że mamy jednostki nieprzystosowane społecznie, nie tyle w związku z wadą rozwojową, co kompletnym brakiem wychowania, zmiana otoczenia może być miłą odmianą! Można mieć nadzieję, że napływający z zerówki narybek, jest tą częścią rokującą.
  6. Biorąc pod uwagę, że mimo wszystko tendencje są takie, że większość dzieci pójdzie jednak do drugiej klasy, nowopowstałe klasy będą liczniejsze, być może do granic określonych przez ustawę? Rocznik będzie przepełniony, ponieważ do drugiej klasy pójdą Ci, co już muszą (starsi pierwszoklasiści, rocznik 2008), Ci co chcą (rocznik 2009) i Ci co mogą (rocznik 2009/2010). I te same dzieci, równie licznie spotykać się będą na kolejnym etapach edukacji, od gimnazjum aż po studia! Czy spowoduje to zwiększenie liczby miejsc w szkołach, raczej nie, tym bardziej, że kolejne roczniki będą niszowe. Możemy wręcz przypuszczać, że pojawi się zdecydowanie większa konkurencja. Czy zdrowa, oceńmy sami lub pozwólmy, by czas pokazał…

10408554_667154109988157_1357880666167638948_n

Każdy wybór ma swoje dobre i złe strony, a jego konsekwencje będą znane po fakcie. Wszyscy jesteśmy cząstka wszechświata.. co ja plotę! trybikiem bezdusznego systemu. Na niewiele rzeczy mamy wpływ, wiele nie możemy zmienić. Ale jeśli chodzi o mnie, chętnie ofiaruję dłuższe dzieciństwo mojemu dziecku. Dorosłość jest grubo przereklamowana. Nieprawdaż?

Chętnie poznamy Wasze zdanie, opinie. Co postanowiliście?